Dygresje

article-parag
text-1

 

Satori nie jest żadnym
anielskim bezruchem.
Jest zwykłym ruchem
moich oczu, nóg, rąk.
             *
Śniłem kwiaty czerwonej pelargonii,
jej zielone listki z kroplami rosy.
Księżyc odbijał moją twarz,
a chmury ruszały to na Wschód,
to na Zachód.
             *
Drukarze to najgorsi oszuści;
najgorszy sort człowieka;
nie przykładają się do pracy;
patrzą tylko jak cię oszwabić.
             *
Gdy czarny kot przebiegnie ci drogę,
nie wahaj się – zabij Buddę
w sobie.
             *
Ratujmy Afrykę; ratujmy Amazonię;
białe nosorożce, szympansy i morświny
w Bałtyku. Tygrysy i rekiny. Powietrze,
morza i oceany; drzewa, pszczoły i lodowce.
Nie zapominajmy też o sobie;
wszak w głębi serca jesteśmy tym samym.
             *
Byłem tu – patrzyłem na przełomy Wisły.
Jak piękna jest nasza kraina.
Stojąc na wieży zamku byłem jak ptak..
A duch mój, tak spokojny, szybował wysoko.
             *
Gdy się nad tym głębiej zastanowisz,
zrozumiesz, że nie ma żadnego szczególnego stanu.
A jeżeli nawet jest, to na pewno nie jest to
Satori.
             *
Gdy stoję – robię siku.
Właśnie wtedy piszę haiku.
             *
Życie składa się z drobiazgów.
Drobiazgi poprawiają życie.
Nie oglądaj się wstecz.
Ale czerp z dobrych wspomnień.
             *
Mieć, czy być? Oczywiście trzeba mieć, i
trzeba być. Co ważniejsze? Są to sprawy
ściśle ze sobą powiązane, jak ing i jang.
             *
Panuj nad swoim ciałem, nie nad umysłem.
Obserwuj swoje ciało i jego otoczenie.
A umysł pozostaw w spokoju.
             *
Zdejmij sieć racjonalizmu z umysłu.
Niech zdarzenia płyną przez ciebie swobodnie,
jak przez kosmos.
             *
Obserwuj siebie, nie umysł.
Kontroluj ciało, nie umysł.
             *
Bądź nieporuszony, wieczny i trwały.
Bądź czarny i głęboki jak kosmos.
A na twojej duszy pozostaną tylko,
jasne światełka gwiazd.
I zamienisz się w północne, gwiaździste niebo.
I będzie tylko cisza i czas.
             *
I będzie niebo gwiaździste w tobie,
a prawo moralne nad tobą.
             *
Bo powiedziałem wam:
Prawo moralne nade mną.
Niebo gwiaździste we mnie.
             *
A gdy dopadnie was racjonalizm,
powiedzcie sobie: NIE_WIEM.
I tak pozostańcie: otwarci, ale czujący,
uważni, ale rozproszeni. w pustce.
             *
Nie zajmuj się własnym umysłem,
bo to nic nie daje.
             *
Bądź sobą, unikaj unifikacji.
Tylko wrażliwość ci na to pozwoli.
             *
Zatrzymać myśl na chwilę,
i popaść w zachwyt lub kontemplację.
Kontemplacja jest najzdrowszym i
Najlepszym stanem naszego umysłu.
             *
Pamiętaj: ty jesteś tu, a świat tam.
             *
Nie jesteś niczym nadzwyczajnym.
A świat jest taki jak stan twojej duszy.
             *
Wyprostuj się, oddychaj przez nos
i spoglądaj na świat z wysokości swojej Głowy.
             *
Życie nie toczy się w twojej głowie,
ale pomiędzy tu i tam, pomiędzy tam i tu.
W przestrzeni, między tobą a światem.

text-1

 

 

Rzeczy, bez których nie umiałbym żyć

Bez muzyki, piwa i papierosów.
Bez książek, poezji, odrobiny metafizyki.
Bez białka, słońca, księżyca, błękit nieba.
Gwiazd, morza, chmur, wiatru, zieleni lasu.
Bez rozmów swobodnych i dyskusji istotnych.
Bez nadziei, marzeń, pragnień i snów.
Bez starych fotografii, pamiątek, wspomnień.
Ciągłego poszukiwania rzeczy dawno utraconych.
Bez seksu, zegarka, telewizji; bez grobów bliskich i dalekich; bez pamięci o tych co odeszli; bez mycia zębów i odrobiny wiary w ludzi i Boga; bez wzgórz lesistych i deszczu; bez pór roku, które kocham tak samo; bez ciszy i delikatnego szumu rzeki i samochodów; bez fotela i podnóżka; bez światła nocnej lampki i cienia, w którym kryją się tajemnice wistości rzeczy; bez gór, które przyzywają zachwytem nad czystym pięknem natury; bez świtów i zachodów; bez śpiewu ptaków; bez wygodnego łóżka i twardej poduszki; bez przyjaciół; bez zachwytu nad światem i sobą; i bez relanium, najlepszego leku na świecie.



Obserwuj. Stań się postronnym obserwatorem niebios i ziemi, i wszystkiego, co się wydarza. Nie angażuj się, po prostu obserwuj.
A wraz z obserwacją pojawi się kontemplacja apatheia i theoria, nastroje i czysty umysł.
To ścieżka prowadząca do oświecenia.
Na ludzi powinno się patrzeć tak jak na lampę, krzesło lub książkę. Rzeczowo. Z dystansem i świadomością, że są odrębnymi bytami – bez emocji, z uwagą i spokojem. To pozwala nam na ich bezstronną obserwację oraz na spostrzeżenie siebie, jako takich. Takie postrzeganie rzeczywistości zatrzymuje jałową spekulację intelektu, sprowadzając nas na drogę pierwotnego postrzegania bytu. Wyodrębniając przedmiot (jakikolwiek) tym samym wyodrębniamy siebie jako podmiot. Właściwie na wszystko powinniśmy patrzeć tak, jakbyśmy to widzieli po raz pierwszy w życiu. Wtedy widzimy jakby w całości. Najlepiej patrzeć na człowieka i rzeczywistość jak na telewizor.


Obowiązek. To jedno z tych ważnych słów, których nie rozumiem. Właściwie nigdy nie odczuwałem zbyt wielu obowiązków. Żyłem jakby od nich uwolniony. Ale i zubożały o ich brak. Nawet wtedy, gdy je miałem, np. podczas tych rzadkich momentów życiowych pracy zarobkowej, szybko od nich uciekałem w zamgloną i smutną introspekcję – w bezruch, w nie-działanie. Tym bardziej teraz, po pięćdziesiątce, stronię od jakiegokolwiek obowiązku popadają w melancholię. Może tylko śmierć. Tak, to będzie i jest mój ostatni obowiązek.
Co zatem w zamian obowiązku? Oczywiście odczuwam łagodną potrzebę przeczytania kilku, a może kilkunastu książek, spotykania się od czasu do czasu z kilkoma przyjaciółmi i znajomymi, słuchania ciszy za oknem, z lekkim poszumem potoku i samochodów, patrzenia na zachody słońca, pisania niby-wierszy i posłuchania czasem, po raz kolejny, Pinkfloydów czy Requiem Mozarta.
Ale to nie to samo co obowiązek, który jest dla mnie jak ciemna strona księżyca, jak zasada życia, do której tęsknię.
Wciąż stoi przede mną dylemat pomiędzy pięknem a użytecznością, czyli obowiązkiem. Wciąż próbuję go rozwiązać i wciąż mi się to nie udaje.


Niektóre kobiety w kwiecie wieku,
to bezczelne suki.
Niektórzy faceci w kwiecie wieku,
To niemyte chamy.

Słońce jest jedno, ale gwiazd są miliony.

Zły los? – ja go przeczekam. Zobaczymy kto-kogo.
To minie. Wszystko minie. I gdy wszystko przeminie,
Po trudach i udręce życia – odpocznę w Bogu,
w ramionach Kosmosu, powrócę do łona Ducha.



Dobro jest trudne, a do zła nie potrzeba odwagi.
Zło jest łatwe, a moralność skomplikowana.
Stąd tyle zła na świecie.

Zło, dobro, piękno, miłość, szczęście, moralność – to trudne i skomplikowane zagadnienia.
I odwieczne pytanie: co jest najważniejsze w życiu?
Dlatego istnieje sztuka.

Kiedyś myślałem, że sztuka jest tylko ucieczką przed śmiercią.
To też, ale sztuka także próbuje odpowiedzieć na trudne pytania (może nie wprost, ale pośrednio), ułożyć chaos w jakiś uporządkowany kosmos.

*

W Polsce płoną kościoły, cerkwie i tatarskie jurty. Przypadek?

Człowiek, to istota elektromagnetycznobiochemiczna.
Z tendencją do transcendencji.

Słowa w mojej głowie – ciągle i ciągle; słowa atakują mnie wszędzie – z reklam, szyldów i letnich koszulek młodzieży. To ciągłe gadanie w głowie, tak nieustanne, że zapominam oddychać i o bożym świecie. Ach, żeby tak nie myśleć, choćby przez dwie godziny dziennie...


*

Miłość, to wielkie słowo, musi zostać tajemnicą.
Bo w przeciwnym wypadku każdy „kundel” będzie
ją mógł spostponować, zelżyć i zmieszać z błotem.

Przyjmuje się, że psychozy to odrębna grupa schorzeń.
Ale nawet depresja, schizofrenia i wszystkie inne zaburzenia
psychiczne (nawet jeśli ich osiowym objawem nie jest psychoza),
są zawsze lekkimi psychozami. Nawet jeśli sam chory ani lekarz
ich nie zauważają.

Poprzez lekką (delikatną) psychozę rozumiem ten delikatny chaos,
delikatne (prawie nie zauważalne) rozedrganie duszy, które wkradają się
ukradkiem w pozornie „normalne” życie chorego. Dotyczy to szczególnie
stanów chronicznych.

Ten rodzaj psychozy jest najtrudniejszy do zdefiniowania i zdiagnozowania.
Jeśli jednak weźmiemy to za punkt wyjścia, będzie to bardzo pomocne w
zrozumieniu danego przypadku.

Nawet stan zakochania można uznać za przykład tego rodzaju psychozy.
Można go nazwać ogólnie „niepokojem”. A przecież wszyscy, zarówno zdrowi
jak i chorzy, pragniemy tylko jednego – świętego spokoju zarówno wewnętrznego,
jak i zewnętrznego.
Co można powiedzieć o miłości (jeżeli w ogóle można cokolwiek powiedzieć o tak skomplikowanym uczuciu)? Przede wszystkim to, że opiera się ono na pięciu filarach:
szczerości, zaufaniu, szacunku, lojalności i oddaniu. Są pary, które opierają swój związek wyłącznie na lojalności i są szczęśliwe. U innych będzie to oddanie, czasem nazywane poświęceniem i też będzie im dobrze. Inne wybiorą szacunek (to bardzo mocny filar).
Jednak, jeżeli mamy mówić o pełni miłości, musimy sprzęgnąć w jedno wszystkie pięć filarów, które spaja odpowiedzialność.
Oczywiście do tego wszystkiego dochodzi tkliwość, czułość, empatia, współczucie,
zrozumienie, radość i smutek.
Nie sposób opisać wszystkich komponentów miłości, dlatego jako całość musi pozostać do końca tajemnicą. I może tak jest najlepiej. Bo cóż warte byłoby nasze życie bez tej jednej tajemnicy, bez sfery sacrum.

Z drugiej strony, gdyby odrzucić wszystkie te bajania i wyobrażenia o miłości i postawić na naturalność i akceptację tej naturalności („nagość” człowieczeństwa, takim jakie ono jest tu i teraz) to myślę, że samo to mogłoby wystarczyć.

Co jest największym wrogiem miłości?
Wyobrażenia o miłości.